Lekarka: "Nie mam nic do powiedzenia"

25-10-2010 00:18   Janusz Ludwiczak

Skontaktowaliśmy się z dr Grażyną Bugaj, która nie chciała wyjąć kleszcza 5-letniej pacjentce podczas pełnionego dyżuru w przychodni na Kasprzaka. Lekarka nie tylko nie chciała przedstawić swojego stanowiska, ale rozmawiała w sposób niegrzeczny, a na końcu rozmowy rzuciła słuchawką telefonu.

W piątek opisywaliśmy sprawę lekarki z przychodni na Kasprzaka, która nie chciała udzielić pomocy lekarskiej 5-letniemu dziecku. Dr Grażyna Bugaj, która pełniła dyżur i w dodatku jest specjalistą neurologii dziecięcej i pediatrą nie wyjęła kleszcza małej pacjentce. W dodatku odesłała matkę z dzieckiem wypisując skierowanie do szpitala dziecięcego na ul. Krysiewicza.

Nasza Czytelniczka, Małgorzata Kolczyńska pomoc uzyskała dosłownie kilka drzwi dalej, u innego lekarza. Sprawę opisywaliśmy w artykule: Lekarka pełniąca dyżur nie chciała wyjąć kleszcza u dziecka,więc wysłała małego pacjenta do szpitala.

Postanowiliśmy skontaktować się z dr Grażyną Bugaj pod dyżurnym numerem telefonu. Lekarka nie tylko nie chciała przedstawić swojego stanowiska, ale rozmawiała w sposób niegrzeczny:
"Nie chcę z panem rozmawiać. Nie mam nic do powiedzenia, zwłaszcza panu". Dr Bugaj rozmowę przerwała rzucając słuchawką telefonu.

Fot: Janusz Ludwiczak/archiwum lazarz.pl

ZOBACZ TAKŻE: Lekarka pełniąca dyżur nie chciała wyjąć kleszcza u dziecka,więc wysłała małego pacjenta do szpitala