"Szeryf internetu" rozpoczął głodówkę. Marek O.: "Za honor i godność oddaję swoje życie"

26-03-2014 15:14   Janusz Ludwiczak

Zobacz komentarze (0) * Skomentuj

Marek O., słynny "Szeryf Internetu" i sklepikarz z Głogowskiej, który był okradany został skazany na karę 3,5 roku pozbawienia wolności za oszustwa i wyłudzanie pieniędzy od starszych osób metodą "na wnuczka". Mężczyzna wysłał list do redakcji TVN24, w którym poinformował, że rozpoczął głodówkę.

Przypomnijmy. W połowie października Marek O., słynny "Szeryf Internetu" i sklepikarz z Głogowskiej, który był okradany został zatrzymany. Mężczyzna jest podejrzany o oszustwa i wyłudzanie pieniędzy od starszych osób metodą "na wnuczka". Dolnośląscy policjanci ustalili, że 61-latek wyłudził ok. 160 tysięcy złotych. Decyzją sądu Marek O. został aresztowany na trzy miesiące. Na przełomie listopada i grudnia prokuratura postawiła zarzut kolejnego wyłudzenia pieniędzy, tym razem od mieszkanki Sulechowa. Kobieta straciła w sumie 50 tysięcy złotych oraz 10 tys. dolarów i 10 tys. euro. Okazało się, że Marek O. należał do grupy przestępczej, która wyłudzała pieniądze. Oszuści podawali się m.in. za policjantów.

Na początku lutego ruszył proces Marka O. W poniedziałek, 17 marca Sąd Rejonowy w Lwówku Śląskim wydał wyrok. Słynny sklepikarz i "Szeryf internetu" jest winny i został skazany na trzy i pół roku więzienia. Prokurator żądał czterech lat. Mężczyzna został również zobowiązany do zwrotu poszkodowanym ponad 138 tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżony zapowiedział, że będzie się od niego odwoływać.

Marek O. rozpoczął głodówkę. Poinformował o tym w liście, który otrzymała redakcja TVN24.

"Kiedyś (...) wynieśliście mnie na szczyt Olimpu czyniąc mnie takim współczesnym Don Kichotem. Potem wszyscy dziennikarze przy pomocy niezłego kopa zrzucili mnie aż na dno Hadesu. Bolesny to upadek acz niezasłużony. W tej wielkiej rzeszy a może inaczej, do tej wielkiej rzeszy inkwizytorów dołączył pan Andrzej Borowiak. To zacne grono zlinczowało mnie zanim w mojej sprawie zapadł wyrok "niezawisłego" sądu. Niezawisłego wziąłem w cudzysłów, bo złamał on tę zasadę działając pod presją tzw. opinii publicznej. Media i pan Borowiak zlinczowały mie obrzucając błotem, które bardziej ubrudza mnie i moją rodzinnę niż kompiel w szambie" - pisze Marek O. do TVN24.

"Przyparty do muru postanowiłem prześć na drugą stronę mroku. By jednak nie zarzucił mi, że jest to tylko metoda uchylenia się od odpowiedzialności, wybrałem metodę bolsną chociaż równie skuteczną. Przestałem przyjmować pokarmy. Dlaczego? (...) nie byłem świadomy, że zlecenie którego się podjąłem ma związek z przestępstwem. Na zleceniu zarobiłem kwotę 900 zł. Kiedy tylko zrozumiałem, że moge być zamieszany w wyłudzenie, z własnej woli podałem się organom ścigania. Obywatelskie zatrzymanie to jedna wielka bzdura" - dodaje "Szeryf internetu" i były sklepikarz z ul. Głogowskiej.

Fot: Janusz Ludwiczak, Komenda Powiatowa Policji w Lwówku Śląskim/archiwum lazarz.pl

ZOBACZ TAKŻE: Słynny sklepikarz z Głogowskiej został zatrzymany! Miał okradać metodą "na wnuczka"

ZOBACZ TAKŻE: Marek O. przyznał się do winy

ZOBACZ TAKŻE: Słynny sklepikarz z Głogowskiej wyłudził ponad 50 tys. zł. Marek O. dalej przebywa w areszcie