Relacjonuje Czesława Kuśnierek:
Niedziela, 20 lipca 2008, 5 (15) dzień pielgrzymki:
Niedziela minęła słonecznie, nie padało. Mijaliśmy tereny wyżynne, pola i skałki. Wstaliśmy dziś o 6 rano. Półtorej godziny później w Tarnowej odprawiona została msza święta. Po godzinie 9 wyszliśmy na trasę. Dziś przedostatni dzień wyprawy. Do pokonania mieliśmy 21 kilometrów. Postoje na odpoczynek i posiłek mieliśmy na Rynku w Skale, w Cianowicach, Januszkowicach Górnych. Etap zakończyliśmy w miejscowości Zielonki i tam przenocowaliśmy. Jutro ostatni dzień pielgrzymki, strasznie się cieszę, że po raz pierwszy i chyba ostatni uda mi się osiągnąć zamierzony cel, czyli przejść nie tylko do Częstochowy, ale dalej, aż do Łagiewnik. Zanim poszliśmy spać spędziliśmy już niestety ostatni pogodny wieczór.

Poniedziałek, 21 lipca 2008, 6 (16) – OSTATNI dzień pielgrzymki:
Ostatniego dnia pielgrzymki troszkę pokropiło. Od samego początku, już od Zielonki towarzyszyła nam policja, która nas wprowadziła do Krakowa. A na trasę wyruszyliśmy o 7 rano. Rogatki Krakowa minęliśmy tuż przed 8. Przed godziną 10 mieliśmy drugi postój, na Błoniach. Oczywiście widzieliśmy wielki plac, ale też spory głaz, upamiętniający pobyt Jana Pawła II w Krakowie. Łezka mi się w oczy zakroiła, gdy przypomniało mi się ostatnie spotkanie z Janem Pawłem II w sierpniu 2003 roku. Przed 12 dotarliśmy do Łagiewnik. Wcześniej każdy otrzymał różyczkę. W Łagiewnikach siostry zakonne przygotowały dla nas obiad, ach będzie mi brakować tych kuchni polowych, i tych wspaniałych zup. Domowa to już nie to samo. Cała grupa zwiedziła i pomodliła się zarówno w starej, jak i nowej części Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. O 17 szykowaliśmy się już do powrotu i o 18 nasz autokar ruszył w trasę. Oj chyba nie odważyłabym się wrócić pieszo w drogę powrotną. Tęsknie jednak za domem i kanapą. Czuję się też trochę zmęczona. Trochę to mało powiedziane, ale było warto.
A już myślałam, że przygody nas nie spotkają i chyba wszystko wskazuje na to, że pielgrzymka wydłuży się. 6 km przed Częstochową skontrolowała nas policja. Kontrola wykazała, że autokar.. ma niesprawne hamulce. Kazano nam dojechać do Częstochowy. Autokar musi być wycofany z trasy. I co dalej. Utkwimy w Częstochowie, mhhh w sumie Poznań miałabym zamienić na Częstochowę? Zamiast o 1 w Poznaniu pewnie będziemy nad ranem. Na szczęście przewoźnik szybko załatwił transport zastępczy i już jedzie drugi autokar.
Nowy autokar będzie podstawiony o 1. I faktycznie przyjechał do Częstochowy osiem minut przed godziną 1. Wszystko wskazuje na to, że moja pielgrzymka potrwa jednak 17 dni. Przed godziną 6 (o 5:48) dotarłam do domu, do Poznania. I to już ostatnia moja relacja z pielgrzymki, w której uczestniczyłam. Już teraz pragnę podziękować Tobie Januszu za rozmowy telefoniczne i relacjonowanie pielgrzymki, a wszystkim Czytelnikom dziękuje za śledzenie moich i całej grupy losów. Być może do usłyszenia, co ja mówię, do kliknięcia myszką:-)

Mapa: Janusz Ludwiczak, źródło: maps.google.pl