Od poniedziałku obowiązuje w Poznaniu deratyzacja. Właściciele, administratorzy i zarządcy budynków wielorodzinnych, obiektów handlowych branży spożywczej, szpitali, hoteli zobowiązani są do wyłożenia trutek na gryzonie.

We wtorek strażnicy miejscy w budynkach przy ul. Lodowej przeprowadzili pierwsze kontrole, podczas których sprawdzali czy zostały wyłożone trutki, a na klatkach schodowych umieszczono napisy ostrzegające przed niebezpieczeństwem zatrucia ludzi i zwierząt domowych.

– Administratorzy byli "zaskoczeni" wizytą strażników. W pierwszych 6 sprawdzonych budynkach przy ulicy Lodowej tylko w jednym strażnik nie miał żadnych uwag. W pozostałych o tegorocznej deratyzacji całkowicie zapomniano. Inaczej sytuacja wyglądała na Wildzie - w budynkach przy ulicach Niedziałkowskiego i Św. Czesława trutki i ostrzeżenia były wszędzie. Tylko w jednym przypadku, w obrębie stanowiska do gromadzenia odpadów, panował bałagan – wylicza Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu.

Powszechna deratyzacja w Poznaniu prowadzona jest od 20 lat. Obowiązek przeprowadzenia deratyzacji w celu zapobiegania powstawaniu chorób zakaźnych przenoszonych na ludzi i zwierzęta przez szczury i myszy spoczywa na właścicielach nieruchomości.

– Mysz łatwo zwalczyć. Ze szczurami jest duży problem. To inteligentne stworzenia. Mogą się rozprzestrzeniać drogą kanalizacji. Szczur może wejść nawet do łazienki – zauważa Przemysław Piwecki ze Straży Miejskiej.

Deratyzacja potrwa do 10 maja.

Fot: Straż Miejska

ZOBACZ TAKŻE: Szczury opanowały Plac Wyspiańskiego

ZOBACZ TAKŻE: Szczur w Parku Wilsona {WIDEO}

ZOBACZ TAKŻE: Szczur na Dmowskiego

ZOBACZ TAKŻE: Na Grunwaldzkiej grasował szczur